Nie przypadkiem wolność słowa jest jednym z najważniejszych konstytucyjnych praw amerykańskiej demokracji. Najoczywistszym znakiem totalitaryzmu jest cenzura. Za czasów zaborów, w zaborze rosyjskim, czerwona pieczątka:
Дозволено Цэнзурою
była symbolicznym znakiem niewoli. Po drugiej wojnie światowej, wraz z totalitarną władzą moskiewskiego komunizmu cenzura wróciła. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, w Warszawie, ul. Mysia 2 był jednym z najpoważniejszych urzędów centralnych. Jedynym celem jego istnienia było trzymanie Polaków za mordę. Każdy, najmarniejszy spłachetek papieru nie mógł być zadrukowany bez zgody tego urzędu. Zaproszenia na ślub i wesele, ogłoszenie koncertu fortepianowego, widokówki, każdy artykuł i podpis pod zdjęciem w gazecie, każda ilustracja i fotografia, bez względu na treść, nawet urzędowe pieczątki. Wszystko. Muzyka także, nuty, partytury, płyty. Opakowania na pończochy, pudełka zapałek, napisy, szyldy i drogowskazy. Współczesna czterdziestoletnia młodzież nie pamięta czasów, kiedy najlepszej muzyki rozrywkowej Polacy mogli słuchać tylko w radiu Luxemburg. Dzisiaj już trzydziestoparoletnia młodzież zupełnie tego nie pamięta. Nie pamiętają młodzi ludzie czasów, w których cenzura była pierwszym symbolem niewoli.
Nie wolno było pisać nic, bez kontroli urzędników. Wszystko musiało być
Дозволено Цэнзурою
Wszystko. Maszyny do pisania, wszelkie powielacze i kopiarki, każda z tych maszyn musiała być zarejestrowana. Cenzura była śmiertelnie poważnym urzędem, posługiwała się ogromnym stosem zapisów, które były tajnym zbiorem zakazów i instrukcji – co wolno, a co jest zakazane. Były zapisy na autorów. Tak jak dzisiaj w 2008 roku, jest zapis na Waldemara Łysiaka. Facet publikuje, wydaje książki w wielotysięcznych nakładach, ludzie to kupują, czytają. Ale w telewizji, gazetach, w żadnej oficjalnej prasie, ani w konkursach i rankingach o jego książkach nigdzie ani słowa. W wieku XIX w czasie zaborów, w czasach wojen i sowieckich totalitaryzmów, gdy wszystko musiało być
Дозволено Цэнзурою
zakaz był totalny. Zakazanego autora nigdzie nie miało prawa być, zakazane było także posiadanie jego dzieł, policje i milicje szukały, robiły rewizje, za znalezienie zakazanych dzieł groziły wieloletnie kary więzienia. Za posiadanie nawet pojedynczych artykułów w zagranicznych gazetach, ujawnionych przez celników w podręcznym bagażu groziła konfiskata, a łatwo można było wylądować na dołku w jakimś areszcie. Ale w najciemniejszych czasach ludzie czytali zakazane wydawnictwa. Czasem gdzieś komuś coś ocalało z dawnych czasów, kiedy jeszcze można było czytać Artura Oppmana, Antoniego F. Ossendowskiego, Marię Rodziewiczówną, Mariana Hemara albo Melchiora Wańkowicza, a nawet „Strzępy Meldunków” Sławoja Składkowskiego, którego egzemplarz znalazł mój ojciec w bibliotece jakiegoś SS-mana, porzuconej po ich ucieczce przed nacierającą Armią Czerwoną.
Ojciec znalazł wtedy wiele polskich książek, porozrzucanych i wdeptanych w ziemię. Prawie wszystkie były później, w „Polsce Ludowej” zakazane. Czytałem je w dzieciństwie, nie wiedząc, że są zakazane, że nie wolno ich drukować, czytać, ani nawet mieć w bibliotece. W bibliotekach takie książki stały na półkach prohibitów.
Brak było czerwonej pięczęci.
Дозволено Цэнзурою
A były różne zapisy, czasem idiotyczne, czasem dziwaczne. Zapisy na utwory, na konkretne fragmenty tekstów, czasem zabronione było publikowanie samego nazwiska osoby. Czasem wolno było drukować utwory autora, o którym zabronione było pisanie, nawet wspominanie. Perfidia, chamstwo i łajdactwo ludzi, którzy mieli absolutną administracyjną władzę, by czynić z życia twórców piekło.
Pamiętam, moja Babcia, matka mojego ojca, jeździła po Warszawie opiekując się pisarzami, dziennikarzami albo aktorami, którzy przeżyli wojnę, czasem już w bardzo podeszłym wieku. Zajmowała się zorganizowaną, choć zupełnie prywatną i całkowicie spontaniczną opieką nad ludźmi sztuki, o których Polska Rzeczpospolita Ludowa nie chciała słyszeć. Ludźmi, na których był zapis. Pamiętam, babcia wykorzystywała mnie wtedy do „konserwowania i napraw odbiorczej aparatury radiowej służącej artystom do słuchania Radia Wolna Europa”. Babcia kontynuowała w ten sposób swoją pracę z czasów wojny, a nawet i wcześniejszą. Gdy powróciła (1924) z Syberii, z wieloletniego zesłania, jej pierwszą i ostatnią pracą był polski Penclub.
Tłumaczyła mi na czym polega niezwykle destrukcyjna siła cenzury, jakie jest jej jądro. Mówiła, całe łajdactwo cenzury bierze się z tego, że ona jest. Nic więcej nie trzeba. Wystarczy komukolwiek, nawet porządnemu człowiekowi dać odrobinkę, ciut, ciut prawa do decyzji administracyjnej, samodzielnej władzy i dowolne, nawet najpiękniej sformułowane kryterium, a za moment pojawi się prawdziwe łajdactwo. Nieuchronny chichot najgorszych diabłów z najbardziej przegniłych szamb w zapomnianych czeluściach jam piekielnych. Przez nikogo nie kontrolowane prawo do uznaniowej decyzji administracyjnej, podejmowanej tajnie, bez prawa obrony. Jest to reguła sądu kapturowego. W drugiej Rzeczpospolitej, w Polsce przedwojennej była cenzura, ale podlegała ona kontroli sądowej, od decyzji cenzorskich istniała droga sporu, rozstrzyganego przez arbitra.
Polski Tybet
Jednym z najważniejszych i pierwszych praw człowieka, o które sam tłukłem się razem z dziesięcioma milionami aktywnych wtedy Polaków była walka o zniesienie cenzury. „Michnikowszczyzna” Rafała Ziemkiewicza, albo „Rzeczpospolita Kłamców – Salon” Waldemara Łysiaka dostatecznie dobrze opisują mechanizm współczesnej cenzury, skazującej na przemilczenie, na anatemę niepamięci. Spychanie do nisz, ignorowanie, pogardliwe wzruszanie ramionami, urządzanie salonowego piekła pogardy i nienawiści. Wieszanie paskudnych „niewymawialnych” etykiet, czasem zupełnie nonsensownych.
Terror. Zwykły w formacjach totalitarnych terror. Nie jest istotne jaki on jest, czy fizyczny czy, jest to bardzo elegancko nazwany „terror intelektualny”. Terror jest terrorem. Czy w białych rękawiczkach, czy z naganem, ewentualnie makarowem w rękach. Żadna różnica. Pierwszy jest rewolwerem, drugi pistoletem. Dalszych różnic brak.
W ostatnich komentarzach sygnalizowałem już parę razy pojawienie się nowej instytucji „Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji, Widowisk i Internetu”. Spadkobiercy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej powoli znajdują patenty na przywrócenie cenzury wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, metodami bliskimi prawu, z nadużyciem prawa, albo całkowicie bezprawnie.
Szczególnym osiągnięciem jest dość szybka agresja najbardziej bezwzględnej cenzury do Internetu. Nie są to już działania przypadkowe, ale widać świadomie stosowanę metody. Najokrutniejszą jest blokowanie lub kasowanie całego blogu dowolnego autora. Jej okrucieństwo polega na wrzucaniu do śmietnika czasami wielkiego dorobku autora, czasem z bogatą korespondencją i ogromnym zasobem wiedzy, wskazań materiału źródłowego, linków. Niestety, przypomina to eksterminację blogera. Jego zabicie na smierć.
Jak Smiersz.
Jest to coraz bardziej widoczna metoda wykorzystywania instytucji moderatora, jako administratora stosującego metody cenzury prewencyjnej. Pretekst, pod jakim taki cenzor zaczyna działać jest najczęściej zupełnie niewinny.
Naciski, zastraszanie inne oraz inne formy wywierania presji na właścicieli platform goszczących blogi są najnowszym patentem, współczesnych Policji Myśli. Sytuacja jest bezdyskusyjna, gdy cenzorem jest właściciel platformy. Jest oczywiste, że Agora albo ITI stają się zupełnie niewiarygodnymi instytucjami hostującymi blogi.
Ostatnim znanym mi przykładem jest podany przez Gdańszczanina przykład blogu (www.uklad3miasto.blox.pl). Informacje i dalsze linki są dostępne na blog.media.pl
(http://www.blog.media.pl/node/3133). Tego rodzaju interwencje moderatorów są już codziennością na forum, np. w onecie. Odrzucane są nawet kulturalne komentarze „niepoprawne politycznie”, swobodnie pojawiają się nawet niezwykle agresywne i obelżywe, jeśli poprawne są. Jest to tak przy okazji manipulacja opinią publiczną. Jeszcze parę miesięcy niecenzuralne komentarze anty-PiS były normą. Teraz trzeba stosować sztuczne preferencje.
Innym konkretnym przykładem są interwencjie ITI, albo Agory występujących z żądaniem zdjęcia filmów, publikacji, które rzekomo godzą w interes prawny osób trzecich. Przykładem jest http://polityka-realnie.salon24.pl/index.html tekst „TVN S.A cenzuruje YouTube” napisany przez Polakwiększy. Nie muszę dodawać, że kampania nękania procesami albo pozwami ostatnio stosowana przez Agorę już dawno przestała być świadectwem osobistego pieniactwa Adama Michnika.
Jest to zwykła metoda terroru, przejaw swoistej totalitarnej „normalności” polegającej na tym, że już za parę dni Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Internetu nie będzie musiał składać w żadnych pozwów. Istotą terroru jest stosowanie gróźb, które mogą być spełnione. Jak widać, stosowanie tego typu nacisków jest możliwe w stosunku do platform, które są własnością kartelu medialnego ITI & Agora & Polsat & TVP (wp, onet, blox,…) ale widać i słychać, że takie naciski stosowane są w nawet stosunku do takich firm jak YouTube, czy Google.
GUKPPWiI wykorzystuje fakt, że np. Google działa w Polsce, a polski zespół tej firmy z pewnością jest bardziej podatny na takie naciski, niż amerykańska centrala. Zawsze jest to terror stosowany przeciwko ludziom. Groźne jest to, że naciski cenzury wywierane są w sprawach publikacji ujawniających proste, albo nawet prymitywne nadużycia gospodarcze i rządowy parasol ochronny roztaczany nad korupcją i pazernym złodziejstwem…
Tak wygląda spełnienie obietnicy wyborczej, tak wygląda obiecywana „normalność”.
To jest Tybet w Polsce.
To jest atak na prawa człowieka i obywatela.
To niczym nie różni się od Tybetu w Chinach.
____________________________________________________________________________________
Pisząc u Aspiryny o projekcie występowania o granty na finansowania inicjatyw społecznych wspierających utrwalanie przemian demokratycznych i ich obronę przed powracającą falą totalitaryzmu w warunkach transformacji ustrojowej w Europie przełomu XX i XXI wieku, nie żartowałem. Mamy ewidentnie do czynienia z powracającą falą totalitaryzmu, dlatego występowanie o taki grant jest zasadne. Rozważałem nawet taki wariant, by beneficjentami takiego grantu uczynić właścicieli Salonu24, jako inicjatorów niezależnego środowiska blogosfery wolnej od cenzury. Zastanawiałem się nad grantem, nawet do $100 mln. Co pozwoliłoby uczynić tego typu inicjatywę medialną ekonomicznie odporną na zewnętrzne naciski. Jest to zupełnie realny projekt.
Można by taki grant przeznaczyć na społeczne wykupienie "Rzeczpospolitej" razem z jej wydawnictwem, na sfinansowanie niezależnej technicznie internetowej przestrzeni medialnej, odpornej ekonomicznie na wszelkie naciski.
________________________________________________________________________________________ Przypisy:
[..] TVN S.A cenzuruje YouTube (Polakwiększy)
[..] Autodestrukcja Państwa…(maryla)
[..] Myśl potępiona (Romerowicz)
[..] Państwo zabrało mi syna (w.s_media)
[..] Wszystko dla Ryśka (gipson)
[..] Ziemia niczyja (Free Your Mind)
[..] Inne spojrzenie na spiskową teorię dziejów (Murray N. Rothbard)
[..] Kolonialna mentalność polskich elit (Ewa Thompson) ç obowiązkowe
[..] Agnieszki Kołakowskiej "Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna"
[..] Antydyskryminacja versus wolność (Ultrarecht)
[..] Czy jest w Polsce szansa na pluralizm medialny? (swiesciak)
[..] Gazprom, Libia i gazowy OPEC (Robert Amsterdam)
[..] Do 16 kwietnia zebrano10145 podpisów w obronie polskiej flagi
___________________________________________________________________________________________________________________ "Przypominam, że kiedyś przed 1980 rokiem, w rocznicę 11 listopada tylko jeden człowiek - Wojciech Ziembiński oraz kilka osób demonstrowało - czciło rocznicę odzyskania niepodległości, inni wyszydzali lub bali się."
CzarnaLimuzyna
__________________________________________________________________________________________________________________
[..] Fatalna fikcja, rozpanoszona u nas, przeżera już nie tylko obyczaje, … (maryla)
[..] Wyborcza" kontynuuje swoją "politykę historyczną (Foxx)
[..] Gazeta.pl - tabloid tolerujący nazizm (Freeman)
[..] Bezstronność jest po naszej stronie (menda)
[..] Stały fragment gry (Free Your Mind) [..] Sztuka szantażu według „Gazety Wyborczej (Rafał Ziemkiewicz)
[..] Dogmatyka (Rafał Ziemkiewicz)
[..] OBCY (michael)
[..] Polska - "druga Irlandia" z zacięciem "kapitalistycznym" ..(Marcin A. Mlekodaj)
[..] http://yarrok.salon24.pl/71708,index.html Tusk Norris [..] Zbrodnie komunistyczne, a polskie liceum (WiWwaw) polecam – pisze niedawny uczeń.
[..] Krzysztof Olewnik to ofiara UKŁADU (nowy33)
[..] Dość kłamstw i ukrywania bandytów. Nie wierzę w żadne państwo,… (kokos26)
[..] Ban (Freeman) http://zezem.salon24.pl/71784,index.html [..] Zasyfionego DUBA SMALONEGO za środę otrzymuje kłamca Michał Karnowski (Tom_Tomek)
____________________________________________________________________________________
179.500