środa, 21 stycznia 2009

Kto nie ucieka do przodu, ten ginie

Mamy prawdziwy głęboki kryzys cywilizacyjny, a przed nami jest zadanie porównywalne z dwunastoma pracami Heraklesa. Przed cywilizacją łacińską stoi wyczyszczenie niejednej stajni Augiasza.

Ogromne zadanie, wymagające długotrwałego wysiłku intelektualnego i wielkiej pracy.

To jest zadanie i praca, która nie ma żadnego historycznego precedensu. Mam pytanie, czy Barack Obama, a także elity z nim związane, zdają sobie sprawę z rangi zadania, przed którym stoją?
Mam poważne wątpliwości.

To nie jest tylko kryzys ekonomiczny, jakich przez ostatnie stulecie kapitalizmu zdarzyło się wiele. To coś naprawdę poważniejszego, piszę o tym od dawna, wręcz specjalizuję się w analizowaniu współczesnego kryzysu cywilizacyjnego.
Sytuacja jest naprawdę groźna.

Błąd w ocenie sytuacji, wybór niewłaściwej drogi może otworzyć drogę do prawdziwego i być może nieodwracalnego końca ziemskiej kariery naszej cywilizacji.
Cóż z tego ma szansę ocaleć?
Trudno przewidzieć, w każdym razie nic z tego, co może mieć dla nas jakąś wartość.

"Powiadam, wszystko zależy od trafnej diagnozy i konsekwentnej roboty, mierzonej na skalę pokoleń".

Tu jest miejsce na treść polskiej polityki.
Zwracam uwagę na interesujący fakt. Barack Obama, w swoim przemówieniu inauguracyjnym ani słowem nie wspomniał o Polsce, nawet całej Europy nie był łaskaw zauważyć. Zgadzam się z hierarchią ważności spraw globalnych, proponowaną przez nowego Prezydenta Ameryki. Europa marginalizuje się sama, a Polska w jej wnętrzu, razem z nią. Zadziwiający jest protekcjonistyczny anachronizm polityczny Europy, ideologiczny i gospodarczy. Nie dziwota, że światowe centrum kulturalne, polityczne i gospodarcze, ośrodek intensywnego rozwoju wyniósł się dawno na obrzeża Pacyfiku. Powoli migruje do jego zachodnich, azjatyckich okolic. Chiny, Indie, Korea, Hong Kong, Australia, Nowa Zelandia. Tam się dzieje przyszłość.

Ameryka Południowa i Północna, patrzą przez Ocean Spokojny, na Zachód.
Polska, nieoczekiwanie dla samej siebie, lokuje się na zadupiu całego światowego interesu, na wschodnich krańcach zaścianka tradycyjne nazywanego Europą. Taka dziura, gdzieś pomiędzy Berlinem, a Kijowem.

Tu jest miejsce na treść polskiej polityki.

_______________________________________________________________

Trafna diagnoza może pojawić się wszędzie, także i w Polsce.
Wtedy możemy mieć wielką szansę na zdobycie statusu leadera światowych przemian i ośrodka intensywnego rozwoju XXI wieku.

Wystarczy aktywna postawa intelektualna.

Zaścianek i zadupie jest wszędzie tam, gdzie myśl jest zaściankowa, inicjatywy wtórne, a mentalność kolonialna. Zaścianek może rządzić także i w Waszyngtonie.

Nikt w naszym zastępstwie nie rozpozna i nie sformułuje za nas treści naszych interesów, nie wystąpi z nimi nigdzie w naszym imieniu, nie będzie ich bronił i starał się o ich sensowne załatwienie, jeśli nie zrobimy tego sami.

A nasz Polski interes jest w zupełności globalny, bo interes globalny w swojej regionalnej funkcji jest lokalny.

Ale to musi być nasza polska inicjatywa, polskie staranie, polska wola, aby nam Polakom chciało się chcieć.
________________________________________________________________
Nie jest to pusty postulat!
Nie jest to pusty postulat, ponieważ jest to oczywiste przeciwstawienie obowiązującej doktrynie polskiej polityki, polegającej na samoograniczeniu się tylko do bieżącego administrowania, biorącej się z przekonania, że wszystko, co dla Polski WAŻNE, decydowane jest w Brukseli, ewentualnie w Waszyngtonie.

Niestety, taka jest strategia polskiej polityki zagranicznej, praktykowana przez wszystkie lewicowe rządy III RP. Jest ona przejawem typowym dla kolonialnej mentalności i zaściankowego myślenia polskich elit.
Wydaje się im, że jedyne co można zrobić to podlizywać się wielkim tego świata.
Może wtedy coś z pańskiego stołu kapnie.
Pokorne cielę, dwie matki ssie.

To nie żart,
ale opis wyobrażenia Polski jako „brzydkiej panienki”, o której tak dobitnie i obrazowo opowiadał pan Władysław Bartoszewski. To jest realne streszczenie programu i poglądu politycznego SLD i Platformy Obywatelskiej wypowiadanego ustami ich naczelnych programistów politycznych, w ich programach i programowych wystąpieniach parlamentarnych. To są słowa o „interesie unijknym”, o którym Polska powinna nauczyć się myśleć, rezygnując z własnego narodowego, jako o znaku „niewspólnotowej postawy”.
Doradzam tekst karlika*), który bardzo przekonująco pisze o tym, jak to widzą Niemcy.

Wtedy i w tych warunkach, zawołanie o aktywną postawę przestaje być pustym wezwaniem do tego co oczywiste, przestaje być truizmem, ale jest bardzo istotnym wezwaniem do zmiany.

Jest strategicznym postulatem przekształcenia biernej i pasywnej polityki na aktywną, jest wezwaniem do przejęcia inicjatywy, w bardzo asertywnej, a może nawet agresywnej formie.

Jest to stanowcze przeciwstawienie się serwilistycznej polityce uśmiechów rządu Platformy Obywatelskiej. Szczególnie, gdy wiemy, że ta służalcza polityka podyktowana jest ekonomicznym interesem kręgów piekła, o których pisał Aleksander Ścios.
Przeciwstawić powinniśmy się nie tylko przyczynom, ale także i skutkom.
_____________________________________________________________________________________
Przypisy:
*) karlik - http://karlik.salon24.pl/102639.html

**) Powyższy tekst jest nieco tylko przeredagowanym i uzupełnionym fragmentem wpisu "198 Światowy problem: OBAMA. Treść polskiej polityki VII IGP".
Niniejszy fragment wykorzystałem jako komentarz do tekstu Łażącego Łazarza, pod tym samym tytułem: Kto nie ucieka do przodu, ten ginie Polecam ten tekst.
Całość mojego wpisu jest tam jest tam [michael]
_____________________________________________________________________________________