wtorek, 22 maja 2012

OLIGARCHIA PSYCHOPATÓW PONEROLOGIA

http://marian-wasilewski.pl/nieznany-swiat/ponerologia/
Mieszkając w USA miałem szczęście poznać Andrzeja Łobaczewskiego, który jako psycholog-klinicysta ukuł zaczerpnięty z greki termin: PONEROLOGIA. Zawarł w nim wyniki swoich wieloletnich badań, stanowiących swego rodzaju uzupełnienie etyki, ale w ujęciu niejako psychiatrycznym. Niestety, nie zawsze miał możliwość przebicia się ze swoją wiedzą i większość jego prac, o ile wiem, nie była opublikowana. Bliższy kontakt z Andrzejem Łobaczewskim skłonił mnie do zapoznania się także z innymi materiałami o podobnej problematyce, przemyconymi z byłego Związku Sowieckiego i z Węgier. Ponieważ w tamtym czasie (był to rok 1984) udzieliłem kilku wywiadów związanych z wydaniem mojej książki “Psychiczne źródła komunizmu”, postanowiłem jeden z nich poświęcić temu właśnie tematowi. Zawarte w nim wypowiedzi zostały sformułowane wspólnie z Andrzejem Łobaczewskim, który wtedy nie ujawniał swego autorstwa. Mimo, ze było to dość dawno, przypuszczam, że problem nie jest dostatecznie spopularyzowany.

http://motyl.wordpress.com/2007/08/11/ponerologia-polityczna/
Gdzieś w późnych latach pięćdziesiątych spotkali się naukowcy minionego już pokolenia z Polski Węgier i innych krajów „demokracji ludowych” dla dyskutowania typowych zagadnień psychiatrycznych. Po oficjalnych prelekcjach i dyskusjach, spotkali się przedwojenni znajomi i wywiązała się przyciszona wymiana zdań na temat patologii tego systemu, jaki ogarnął nasze kraje, a niestety po czas dzisiejszy „komunizmem” zwanego. Okazało się, że spostrzeżenia psychiatrów i psychologów z różnych krajów były nie tylko zbieżne, ale także wskazywały na istotne właściwości zjawiska. Te właściwości były jednak naukowo uchwytne tylko dla nich, ale nie dla humanistów i osób politycznie aktywnych. Tego rodzaju był dzieła początek. Mnie tam nie było. http://ponerologia.blogspot.com/

http://opinie.pl/...
Ponerologia Polityczna, termin zaproponowany przez psychologa Andrzeja M. Łobaczewskiego, jest nauką o naturze zła dla celów politycznych . Zachodzi to wtedy, gdy społecznie zaakceptowani psychopaci osiągają polityczny wpływ.

Jedyną różnicą pomiędzy zwykłym psychopatą (agresywnym, impulsywnym łobuzem bez żadnego sumienia) i społecznie zaakceptowanym psychopatą jest status społeczny, intelekt, ambicja i znajdywanie się we właściwym czasie na właściwym miejscu.

Zasadniczo, dobrze prosperujące (towarzysko zaakceptowane) jednostki psychopatyczne przesuwają się do wpływowych pozycji (w polityce, biznesie, wojsku, etc.) i łączą się z innymi z podobnego rodzaju celem uformowania spójnych wewnętrznych struktur, które mają zdolność przejęcia całych ruchów.

Często awansują bardzo wysoko przez przebiegłość, oszukiwanie i bezwzględność. Psychopatyczni przywódcy przekręcają swoją wersją prawdy (zwłaszcza kiedy panują nad mediami) fałszując rzeczywistość. Chętni do sprawienia innym przyjemności ludzie przejawiają tendencję do bycia ślepo lojalnymi wobec ich przywódców i ciągną z tłumem. Prowadzi to do nastawienia "mój kraj, nieważne czy dobrze czy źle", kiedy to przyzwoici ludzie popełniają zło wywodzące się od swoich psychopatycznych mistrzów.

Hitler i naziści byli klasycznym przykładem Ponerologii Politycznej. Wprowadzili oni naukową metodologię (psychologiczna propaganda) w Niemczech by zebrać ludność do hipnotycznej gorączki nienawiści. Francja i Anglia popatrzyły w przerażeniu gdy naziści maszerowali przez Europę; wahając się zbyt długo, a następnie idąc na ustępstwa z Niemcami. Dalsze ugody z Hitlerem (psychopatą) były nic nie wartymi, kosztując miliony żyć.

Stalin (psychopata) zabił miliony, Saddam Hussein (psychopata) zabił sto tysięcy, etc. To oczywiste, że negocjowanie z psychopatą legalizuje go i umacnia jego panowanie nad swoimi ludźmi. Łagodność nie działa gdy mamy do czynienia z osobą bez sumienia. Cała energia zużyta przez naiwnych pokojowych protestantów jest na próżno. Możesz kochać swojego wroga jak tylko chcesz, ale jeśli jednak twój wróg jest niezdolny do miłości to cię zniszczy . "Uspokajacz to ten kto karmi krokodyla mając nadzieję, że ten zje go ostatnim." Winston Churchill

Nasz świat jest miejscem okrutnym, pełnym agresji. Nauka wykazała, że pochodzenie zła jest uwarunkowane genetyczne. Niewielki procent ludzi rodzi się bez sumienia (psychopatyczni) i ma skłonność do popełnienia złych aktów na innych. To pojęcie jest trudne do akceptowania. Zwykli ludzie wolą wierzyć, że każdy na na tej planecie będzie działać tak jak działają oni. Ale zwykli ludzie muszą walczyć z czystym złem gdzieś na tej planecie codziennie. Samo nie odejdzie. Źli ludzie mieszkają wśród nas. Lubią zadawać ból reszcie świata i są niezdolni do zmiany.

środa, 21 stycznia 2009

Kto nie ucieka do przodu, ten ginie

Mamy prawdziwy głęboki kryzys cywilizacyjny, a przed nami jest zadanie porównywalne z dwunastoma pracami Heraklesa. Przed cywilizacją łacińską stoi wyczyszczenie niejednej stajni Augiasza.

Ogromne zadanie, wymagające długotrwałego wysiłku intelektualnego i wielkiej pracy.

To jest zadanie i praca, która nie ma żadnego historycznego precedensu. Mam pytanie, czy Barack Obama, a także elity z nim związane, zdają sobie sprawę z rangi zadania, przed którym stoją?
Mam poważne wątpliwości.

To nie jest tylko kryzys ekonomiczny, jakich przez ostatnie stulecie kapitalizmu zdarzyło się wiele. To coś naprawdę poważniejszego, piszę o tym od dawna, wręcz specjalizuję się w analizowaniu współczesnego kryzysu cywilizacyjnego.
Sytuacja jest naprawdę groźna.

Błąd w ocenie sytuacji, wybór niewłaściwej drogi może otworzyć drogę do prawdziwego i być może nieodwracalnego końca ziemskiej kariery naszej cywilizacji.
Cóż z tego ma szansę ocaleć?
Trudno przewidzieć, w każdym razie nic z tego, co może mieć dla nas jakąś wartość.

"Powiadam, wszystko zależy od trafnej diagnozy i konsekwentnej roboty, mierzonej na skalę pokoleń".

Tu jest miejsce na treść polskiej polityki.
Zwracam uwagę na interesujący fakt. Barack Obama, w swoim przemówieniu inauguracyjnym ani słowem nie wspomniał o Polsce, nawet całej Europy nie był łaskaw zauważyć. Zgadzam się z hierarchią ważności spraw globalnych, proponowaną przez nowego Prezydenta Ameryki. Europa marginalizuje się sama, a Polska w jej wnętrzu, razem z nią. Zadziwiający jest protekcjonistyczny anachronizm polityczny Europy, ideologiczny i gospodarczy. Nie dziwota, że światowe centrum kulturalne, polityczne i gospodarcze, ośrodek intensywnego rozwoju wyniósł się dawno na obrzeża Pacyfiku. Powoli migruje do jego zachodnich, azjatyckich okolic. Chiny, Indie, Korea, Hong Kong, Australia, Nowa Zelandia. Tam się dzieje przyszłość.

Ameryka Południowa i Północna, patrzą przez Ocean Spokojny, na Zachód.
Polska, nieoczekiwanie dla samej siebie, lokuje się na zadupiu całego światowego interesu, na wschodnich krańcach zaścianka tradycyjne nazywanego Europą. Taka dziura, gdzieś pomiędzy Berlinem, a Kijowem.

Tu jest miejsce na treść polskiej polityki.

_______________________________________________________________

Trafna diagnoza może pojawić się wszędzie, także i w Polsce.
Wtedy możemy mieć wielką szansę na zdobycie statusu leadera światowych przemian i ośrodka intensywnego rozwoju XXI wieku.

Wystarczy aktywna postawa intelektualna.

Zaścianek i zadupie jest wszędzie tam, gdzie myśl jest zaściankowa, inicjatywy wtórne, a mentalność kolonialna. Zaścianek może rządzić także i w Waszyngtonie.

Nikt w naszym zastępstwie nie rozpozna i nie sformułuje za nas treści naszych interesów, nie wystąpi z nimi nigdzie w naszym imieniu, nie będzie ich bronił i starał się o ich sensowne załatwienie, jeśli nie zrobimy tego sami.

A nasz Polski interes jest w zupełności globalny, bo interes globalny w swojej regionalnej funkcji jest lokalny.

Ale to musi być nasza polska inicjatywa, polskie staranie, polska wola, aby nam Polakom chciało się chcieć.
________________________________________________________________
Nie jest to pusty postulat!
Nie jest to pusty postulat, ponieważ jest to oczywiste przeciwstawienie obowiązującej doktrynie polskiej polityki, polegającej na samoograniczeniu się tylko do bieżącego administrowania, biorącej się z przekonania, że wszystko, co dla Polski WAŻNE, decydowane jest w Brukseli, ewentualnie w Waszyngtonie.

Niestety, taka jest strategia polskiej polityki zagranicznej, praktykowana przez wszystkie lewicowe rządy III RP. Jest ona przejawem typowym dla kolonialnej mentalności i zaściankowego myślenia polskich elit.
Wydaje się im, że jedyne co można zrobić to podlizywać się wielkim tego świata.
Może wtedy coś z pańskiego stołu kapnie.
Pokorne cielę, dwie matki ssie.

To nie żart,
ale opis wyobrażenia Polski jako „brzydkiej panienki”, o której tak dobitnie i obrazowo opowiadał pan Władysław Bartoszewski. To jest realne streszczenie programu i poglądu politycznego SLD i Platformy Obywatelskiej wypowiadanego ustami ich naczelnych programistów politycznych, w ich programach i programowych wystąpieniach parlamentarnych. To są słowa o „interesie unijknym”, o którym Polska powinna nauczyć się myśleć, rezygnując z własnego narodowego, jako o znaku „niewspólnotowej postawy”.
Doradzam tekst karlika*), który bardzo przekonująco pisze o tym, jak to widzą Niemcy.

Wtedy i w tych warunkach, zawołanie o aktywną postawę przestaje być pustym wezwaniem do tego co oczywiste, przestaje być truizmem, ale jest bardzo istotnym wezwaniem do zmiany.

Jest strategicznym postulatem przekształcenia biernej i pasywnej polityki na aktywną, jest wezwaniem do przejęcia inicjatywy, w bardzo asertywnej, a może nawet agresywnej formie.

Jest to stanowcze przeciwstawienie się serwilistycznej polityce uśmiechów rządu Platformy Obywatelskiej. Szczególnie, gdy wiemy, że ta służalcza polityka podyktowana jest ekonomicznym interesem kręgów piekła, o których pisał Aleksander Ścios.
Przeciwstawić powinniśmy się nie tylko przyczynom, ale także i skutkom.
_____________________________________________________________________________________
Przypisy:
*) karlik - http://karlik.salon24.pl/102639.html

**) Powyższy tekst jest nieco tylko przeredagowanym i uzupełnionym fragmentem wpisu "198 Światowy problem: OBAMA. Treść polskiej polityki VII IGP".
Niniejszy fragment wykorzystałem jako komentarz do tekstu Łażącego Łazarza, pod tym samym tytułem: Kto nie ucieka do przodu, ten ginie Polecam ten tekst.
Całość mojego wpisu jest tam jest tam [michael]
_____________________________________________________________________________________

sobota, 26 kwietnia 2008

Duby Smalone

Wczoraj, Pan Poseł Paweł Kowal, zapytał w Sejmie:
- Dlaczego poprawka z brodą znowu wraca?
Posłanka, Pani Iwona Śledzińska-Katarasińska odpaliła arogancko:
- Minister musi mieć prawo wywalić członka Zarządu, jak ten kradnie!
Niby racja, każdy to powie.

Niby tak, tak to wygląda, ale zarazem głupota fatalna. To jest Okropny Dub Smalony[1], niestety.
Łamie to niezależność Telewizji Państwowej, a od kradzieży powinien być prokurator i cela więzienna, a nie minister.
Typowa propaganda, zbudowana na kłamstwie, niestety – czyli Dub Smalony.
- Niestety?

W polskim prawie korporacyjnym nie jest tak, by właściciel miał prawo wywalić nawet bezczelnego złodzieja z funkcji członka Zarządu. Zarządy zwykle mogą sobie grać na nosie właścicielom interesu, którym zarządzają. Tak niestety jest w polskim prawie gospodarczym, które zbudowane jest w sposób kaleki, pozornie wolnorynkowy. W rzeczywistości jednak jest to jednak prawo ideologiczne, które pod pretekstem wymagań surowego kapitalizmu, chroni samowolę urzędników zawłaszczających cudzy majątek i wyczyniających z nim cuda, na oczach bezsilnych właścicieli[2]. W gospodarce powinno być tak, jak chce pani Iwona Śledzińska-Katarasińska, a nie jest. W telewizji powinno być odwrotnie, i też ma nie być, jak powinno.

Niestety, telewizja publiczna nie jest zwykłym rynkowym przedsięwzięciem gospodarczym, a wyskakujący, jak diabełek z pudełka, nagle oświeceni ortodoksyjni wyznawcy ideologicznego liberalizmu, bzdury opowiadają, Duby Smalone plotą, jak Piekarski na mękach[3].
Duby Smalone w III Rzeczpospolitej, zawsze zachwalają ideologiczni bałwochwalcy, adwentyści kapitalistycznego złotego cielca, modlący się jednak z czerwonej książeczki, z intelektualnej miniaturki „Kapitału” Karola Marksa. Opowiadają smalone duby faryzeusze i celnicy, gdy pod pretekstem nowej religii, siłą odnawiają patologie i nowe wynalazki chroniące interesy starego reżimu, w niby nowej Rzeczpospolitej. W "tej Polsce", Tomasza Lisa.

Napisał o tym RAZ w „Dogmatyce”. Dogmatami stają się szeptanki, insynuacje, skojarzenia, wyrywanie z kontekstu zdania, stają się dowodami skłamanych prawd [4]. Takim dogmatem posłużył się red. Najsztub w cytowanym przez RAZ tekście „w środowiskowym piśmie Press” - Rząd Donalda Tuska jest nieudolny, ale nie jest niebezpieczny dla Polski. Dla „tej Polski”, oczywiście.

Marksistowscy spadkobiercy zawłaszczonego przez komunistów majątku Polaków, posługują się neoliberalną ortodoksją ideologiczną, jak rzeźnik mięsem. Przycinają połcie kłamstwa, mieszają z bzdurą w dowolnych proporcjach i wygłaszają z trybun z mądrą miną. A niedokształcone elity kupują wszystkie duby smalone z nabożną czcią. Do zakutych łbów dywizji służalczych profesorów, mianowanych rozkazem Czesława Kiszczaka, nic nie dociera.

Młode lwy, dzielni uczniowie profesorskich nominatów, zajmujące się „marketingiem politycznym”, zawodowo trudnią się preparowaniem kłamstw i sprzedawaniem ich na łokcie ignorantom, podającym się za intelektualistów. Używanie preparowanej prawdy do zatruwania polskich umysłów, jest obrzydliwą robotą. Niestety, pseudoelity są już zaszczepione, na prawdę reagują odwrotną stroną organizmu. [5]

Dam dwa przykłady.
Forsując niebezpieczną dla Polski ustawę medialną, dzisiejsi następcy Bolesława Bieruta spreparowali nonsensowne kłamstwo o rzekomym podporządkowaniu polskich mediów PiS-owi. To jest mocny argument. Kłamstwo jest zestawione w postaci propagandowej niby teorii, którą naiwni ignoranci biorą za naukową prawdę objawioną. Idealnie wystawił się, niezwykle szanowany w kołach adwentystów dnia ostatniego, wielebny popisowiec[6], komtur zakonu myślących niesamodzielnie[7]. Polecam jego dzieło, nie dlatego, że jest mądre. Jest ono jedynie idealną prezentacją konstrukcji tego łgarstwa.

Traktuję to jako pomoc naukową. Warto przeczytać, by dowiedzieć się jak szpagatowa inteligencja jest oszukiwana. Oni wierzą w takie brednie. Istotne argumenty, wydają się oczywiste, każdy myślący samodzielnie widzi interesowny idiotyzm rozwalaczy Rzeczpospolitej. Ale w przypisach, dla porządku dopiszę chwilę później, parę zwięzłych argumentów, aby pokazać paskudny mechanizm tej konkretnej bredni, która stała się „Dogmatyką”[8] niedokształciuchów. Wystarczy przeczytać ostatni tekst w.s_media[9], aby zrozumieć dlaczego opowiadanie takich Dubów Smalonych może nawet poczciwego człowieka z równowagi wyprowadzić.[10]

Drugim przykładem jest sprawa WC.
Oczywiście Wojciech Cejrowski dostał się pod ostrzał zakłamanych gęgaczy, bo niestety w bardzo prosty i przekonujący sposób, obnaża kłamstwo. Kłamstwo, które jest traktowane przez bezmyślnych bałwochwalców, jako ołtarz sekty bezmyślnych euroentuzjastów. Jak każda sekta, euroentuzjaści na każdą zachętę do refleksji, reagują po bolszewicku, czyli tak jak komuniści wyobrażają sobie działanie świętej inkwizycji. Pozwolę sobie teraz wkleić komentarz, który umieściłem pod dwoma świetnymi tekstam,i Freeman [11] i antysalon [12], które z przyjemnością polecam. A komentarz jest taki:

_____________________________________________________________________________________
Duby smalone: Najbardziej oburzająca w Wojciechu Cejrowskim jest jego umiejętność mówienia prawdy.
Mówi prostymi słowami prawdę, na którą żaden niedokształciuch nie może znaleźć argumentu, nie potrafi jej odeprzeć. Prawda jest prawdą.

Głupcom, wobec prawdy, pozostają już tylko obelgi.

____________________________________________________________________________________________________
Wojciech Cejrowski pokazuje w krainie bananów, bogactwo bananowego królestwa smaków i aromatów, pokazuje ich smak i zapach.
I powiada, nie dla Europejczyków ten bananowy świat. Są tutaj specjalne warsztaty, produkujące coś sztucznego, bez smaku i zapachu, coś czego tutaj nawet świnie tknąć nie chcą, ale idealnie zgodnego z europejską normą. Nawet dwie nalepki na pięć sztuk. Standard europejski. Pokazuje krok po kroku, jak się produkuje europejskie banany.
Wszystkie inne banany są w Europie ZAKAZANE, jako nie spełniające europejskiej normy. Całe bogactwo bananowego rynku jest w Europie ZAKAZANE.
Na tym polega europejski wolny rynek.
Chcąc poznać smak bananów, trzeba z Europy wyjechać.
Chcąc zobaczyć wolny rynek, trzeba z Europy wyjechać.
Chcąc zobaczyć świat, takim jakim on jest, trzeba z Europy wyjechać.
I Cejrowski wyjeżdża, pozostając w każdym calu Polakiem, który nie potrafi znieść niewoli.
Tacy właśnie są Polacy w diasporze, Polacy na Obczyźnie.
Kłamcy powiadają teraz, że Polak bez obywatelstwa polskiego, przestaje być Polakiem.
Czyżby?
Obywatele Kazachstanu i USA narodowości Polskiej już nie są Polakami?
Miła wiadomość dla Kongresu Polonii Amerykańskiej.
Miła wiadomość dla starających się o Kartę Polaka.

_____________________________________________________________________________________ W sumie przerażająca logika, naszych braci mniejszych w rozumie, którzy są gotowi dla propagandowej korzyści opowiadać okropieństwa. Mówią oczywiście pięknym salonowym tekstem. Ładna mowa wiązana, czysta napuszona, dobrze ułożona. Ładnie wygląda, ale jednak ściek. Dam odnośnik do najpiękniejszego komentarza [13], odnoszącego się wprost do podłychi insynuacji, strzelających w istotę naszej polskości, która nie jest aktem urzędowym, ale kulturowym.To jest miłość, to jest poczucie ludzkiej tożsamości, to jest jądro osobowości. Nie papiery. Wolność nie polega tylko na wolności ekonomicznej[14]

_____________________________________________________________________________________
[1] Romantyczność: Dziewczyna duby smalone bredzi, a gmin rozumowi bluźni (Adam Mickiewicz)
[2]
[3] Michał Piekarski, herbu Topór, po zamachu na Zygmunta III Wazę, torturowany plótł… (Wiki)
[4] Sztuka szantażu według „Gazety Wyborczej (Rafał Ziemkiewicz)
[5] "Odwrotna" kultura analna, zamiast myślenia i jedzenia – fekalia i genitalia na stole i w głowie.
[6] Ideologiczne gogle (popisowiec)
[7] Na razie, zamiast krótkiego wyłuszczenia prostych argumentów, odsyłam do komentarza tu
[8] Dogmatyka (Rafał Ziemkiewicz)
[9] Gęgacze (w.s media)
[10] Typowy dla niedawno zbanowanego Tom_Tomka tekst jest dostępny tutaj, Jest to przykład bardzo dobrej wypowiedzi na temat. Jest to tekst o cenzurze, doskonale korelujący z sąsiadującą wypowiedzią Free Your Mind. Znakomicie zapowiadający się bloger został zbanowany w wyniku intrygi szalejących redaktorów S24, nie zdających sobie nawet sprawy z tego, jak wielką czynią szkodę Salonowi24. Napiszę o tym odrębnie, milcząco zakładając, że Igor Janke jest po prostu oszukiwany przez ludzi, którzy swojej gorliwości, nie wiedzą, co czynią. Niszczą własną pozycję rynkową. Zachowują się jak dywersanci, obniżając pieniężną wartość rynkową Salonu. Już teraz, nawet najbardziej cenieni blogerzy, cieszący się najlepszą opinią, zmuszeni są traktować tę platformę jako wtórną, bo ta, choć zalet ma sporo, jest po prostu niewiarygodna. W każdej sekundzie, pod dowolnym pretekstem, albo nawet w wyniku intryg rozzuchwalonych dbaczy o porządek kaczy, każdemu z nas grozi utrata poważnego dorobku. Taka polityka walki ze ściekiem, do ścieku prowadzi. Jestem gotów do dyskusji na ten temat. Cenzura zawsze jest zła. Gorzej, jest to wprowadzanie nowego i wyniszczającego niebezpieczeństwa. Zła fama idzie w świat.
[11] Co z tym Cejrowskim? (Freeman)
[12] (...) Wojciecha Cejrowskiego, jako pogromcę nihilizmu cenię! (antysaklon)
[13] Piękny komentarz: Nie pamiętam z czego to: (toka95)
[14] Nikt nie ma monopolu na prawdę, a wolność to cos więcej, niż wolny rynek. (Freeman)
[..]
[..]
Nie pamiętam z czego to:
Bo nie ważne są granice
To po prostu zwykła zmowa
Ważne, kto, w jakim języku
Najważniejsze mówi słowa

2008-04-25 23:07 toka95
____________________________________________________________________________________________

180.800

piątek, 25 kwietnia 2008

Cenzura. Polska Tybetem w Europie. Дозволено Цэнзурою

Nie przypadkiem wolność słowa jest jednym z najważniejszych konstytucyjnych praw amerykańskiej demokracji. Najoczywistszym znakiem totalitaryzmu jest cenzura. Za czasów zaborów, w zaborze rosyjskim, czerwona pieczątka:

Дозволено Цэнзурою

była symbolicznym znakiem niewoli. Po drugiej wojnie światowej, wraz z totalitarną władzą moskiewskiego komunizmu cenzura wróciła. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, w Warszawie, ul. Mysia 2 był jednym z najpoważniejszych urzędów centralnych. Jedynym celem jego istnienia było trzymanie Polaków za mordę. Każdy, najmarniejszy spłachetek papieru nie mógł być zadrukowany bez zgody tego urzędu. Zaproszenia na ślub i wesele, ogłoszenie koncertu fortepianowego, widokówki, każdy artykuł i podpis pod zdjęciem w gazecie, każda ilustracja i fotografia, bez względu na treść, nawet urzędowe pieczątki. Wszystko. Muzyka także, nuty, partytury, płyty. Opakowania na pończochy, pudełka zapałek, napisy, szyldy i drogowskazy. Współczesna czterdziestoletnia młodzież nie pamięta czasów, kiedy najlepszej muzyki rozrywkowej Polacy mogli słuchać tylko w radiu Luxemburg. Dzisiaj już trzydziestoparoletnia młodzież zupełnie tego nie pamięta. Nie pamiętają młodzi ludzie czasów, w których cenzura była pierwszym symbolem niewoli.

Nie wolno było pisać nic, bez kontroli urzędników. Wszystko musiało być

Дозволено Цэнзурою

Wszystko. Maszyny do pisania, wszelkie powielacze i kopiarki, każda z tych maszyn musiała być zarejestrowana. Cenzura była śmiertelnie poważnym urzędem, posługiwała się ogromnym stosem zapisów, które były tajnym zbiorem zakazów i instrukcji – co wolno, a co jest zakazane. Były zapisy na autorów. Tak jak dzisiaj w 2008 roku, jest zapis na Waldemara Łysiaka. Facet publikuje, wydaje książki w wielotysięcznych nakładach, ludzie to kupują, czytają. Ale w telewizji, gazetach, w żadnej oficjalnej prasie, ani w konkursach i rankingach o jego książkach nigdzie ani słowa. W wieku XIX w czasie zaborów, w czasach wojen i sowieckich totalitaryzmów, gdy wszystko musiało być


Дозволено Цэнзурою

zakaz był totalny. Zakazanego autora nigdzie nie miało prawa być, zakazane było także posiadanie jego dzieł, policje i milicje szukały, robiły rewizje, za znalezienie zakazanych dzieł groziły wieloletnie kary więzienia. Za posiadanie nawet pojedynczych artykułów w zagranicznych gazetach, ujawnionych przez celników w podręcznym bagażu groziła konfiskata, a łatwo można było wylądować na dołku w jakimś areszcie. Ale w najciemniejszych czasach ludzie czytali zakazane wydawnictwa. Czasem gdzieś komuś coś ocalało z dawnych czasów, kiedy jeszcze można było czytać Artura Oppmana, Antoniego F. Ossendowskiego, Marię Rodziewiczówną, Mariana Hemara albo Melchiora Wańkowicza, a nawet „Strzępy Meldunków” Sławoja Składkowskiego, którego egzemplarz znalazł mój ojciec w bibliotece jakiegoś SS-mana, porzuconej po ich ucieczce przed nacierającą Armią Czerwoną.

Ojciec znalazł wtedy wiele polskich książek, porozrzucanych i wdeptanych w ziemię. Prawie wszystkie były później, w „Polsce Ludowej” zakazane. Czytałem je w dzieciństwie, nie wiedząc, że są zakazane, że nie wolno ich drukować, czytać, ani nawet mieć w bibliotece. W bibliotekach takie książki stały na półkach prohibitów.

Brak było czerwonej pięczęci.

Дозволено Цэнзурою

A były różne zapisy, czasem idiotyczne, czasem dziwaczne. Zapisy na utwory, na konkretne fragmenty tekstów, czasem zabronione było publikowanie samego nazwiska osoby. Czasem wolno było drukować utwory autora, o którym zabronione było pisanie, nawet wspominanie. Perfidia, chamstwo i łajdactwo ludzi, którzy mieli absolutną administracyjną władzę, by czynić z życia twórców piekło.

Pamiętam, moja Babcia, matka mojego ojca, jeździła po Warszawie opiekując się pisarzami, dziennikarzami albo aktorami, którzy przeżyli wojnę, czasem już w bardzo podeszłym wieku. Zajmowała się zorganizowaną, choć zupełnie prywatną i całkowicie spontaniczną opieką nad ludźmi sztuki, o których Polska Rzeczpospolita Ludowa nie chciała słyszeć. Ludźmi, na których był zapis. Pamiętam, babcia wykorzystywała mnie wtedy do „konserwowania i napraw odbiorczej aparatury radiowej służącej artystom do słuchania Radia Wolna Europa”. Babcia kontynuowała w ten sposób swoją pracę z czasów wojny, a nawet i wcześniejszą. Gdy powróciła (1924) z Syberii, z wieloletniego zesłania, jej pierwszą i ostatnią pracą był polski Penclub.

Tłumaczyła mi na czym polega niezwykle destrukcyjna siła cenzury, jakie jest jej jądro. Mówiła, całe łajdactwo cenzury bierze się z tego, że ona jest. Nic więcej nie trzeba. Wystarczy komukolwiek, nawet porządnemu człowiekowi dać odrobinkę, ciut, ciut prawa do decyzji administracyjnej, samodzielnej władzy i dowolne, nawet najpiękniej sformułowane kryterium, a za moment pojawi się prawdziwe łajdactwo. Nieuchronny chichot najgorszych diabłów z najbardziej przegniłych szamb w zapomnianych czeluściach jam piekielnych. Przez nikogo nie kontrolowane prawo do uznaniowej decyzji administracyjnej, podejmowanej tajnie, bez prawa obrony. Jest to reguła sądu kapturowego. W drugiej Rzeczpospolitej, w Polsce przedwojennej była cenzura, ale podlegała ona kontroli sądowej, od decyzji cenzorskich istniała droga sporu, rozstrzyganego przez arbitra.

Polski Tybet

Jednym z najważniejszych i pierwszych praw człowieka, o które sam tłukłem się razem z dziesięcioma milionami aktywnych wtedy Polaków była walka o zniesienie cenzury. „Michnikowszczyzna” Rafała Ziemkiewicza, albo „Rzeczpospolita Kłamców – Salon” Waldemara Łysiaka dostatecznie dobrze opisują mechanizm współczesnej cenzury, skazującej na przemilczenie, na anatemę niepamięci. Spychanie do nisz, ignorowanie, pogardliwe wzruszanie ramionami, urządzanie salonowego piekła pogardy i nienawiści. Wieszanie paskudnych „niewymawialnych” etykiet, czasem zupełnie nonsensownych.

Terror. Zwykły w formacjach totalitarnych terror. Nie jest istotne jaki on jest, czy fizyczny czy, jest to bardzo elegancko nazwany „terror intelektualny”. Terror jest terrorem. Czy w białych rękawiczkach, czy z naganem, ewentualnie makarowem w rękach. Żadna różnica. Pierwszy jest rewolwerem, drugi pistoletem. Dalszych różnic brak.


W ostatnich komentarzach sygnalizowałem już parę razy pojawienie się nowej instytucji „Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji, Widowisk i Internetu”. Spadkobiercy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej powoli znajdują patenty na przywrócenie cenzury wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, metodami bliskimi prawu, z nadużyciem prawa, albo całkowicie bezprawnie.

Szczególnym osiągnięciem jest dość szybka agresja najbardziej bezwzględnej cenzury do Internetu. Nie są to już działania przypadkowe, ale widać świadomie stosowanę metody. Najokrutniejszą jest blokowanie lub kasowanie całego blogu dowolnego autora. Jej okrucieństwo polega na wrzucaniu do śmietnika czasami wielkiego dorobku autora, czasem z bogatą korespondencją i ogromnym zasobem wiedzy, wskazań materiału źródłowego, linków. Niestety, przypomina to eksterminację blogera. Jego zabicie na smierć.

Jak Smiersz.


Jest to coraz bardziej widoczna metoda wykorzystywania instytucji moderatora, jako administratora stosującego metody cenzury prewencyjnej. Pretekst, pod jakim taki cenzor zaczyna działać jest najczęściej zupełnie niewinny.

Naciski, zastraszanie inne oraz inne formy wywierania presji na właścicieli platform goszczących blogi są najnowszym patentem, współczesnych Policji Myśli. Sytuacja jest bezdyskusyjna, gdy cenzorem jest właściciel platformy. Jest oczywiste, że Agora albo ITI stają się zupełnie niewiarygodnymi instytucjami hostującymi blogi.

Ostatnim znanym mi przykładem jest podany przez Gdańszczanina przykład blogu (www.uklad3miasto.blox.pl). Informacje i dalsze linki są dostępne na blog.media.pl
(
http://www.blog.media.pl/node/3133). Tego rodzaju interwencje moderatorów są już codziennością na forum, np. w onecie. Odrzucane są nawet kulturalne komentarze „niepoprawne politycznie”, swobodnie pojawiają się nawet niezwykle agresywne i obelżywe, jeśli poprawne są. Jest to tak przy okazji manipulacja opinią publiczną. Jeszcze parę miesięcy niecenzuralne komentarze anty-PiS były normą. Teraz trzeba stosować sztuczne preferencje.

Innym konkretnym przykładem są interwencjie ITI, albo Agory występujących z żądaniem zdjęcia filmów, publikacji, które rzekomo godzą w interes prawny osób trzecich. Przykładem jest http://polityka-realnie.salon24.pl/index.html tekst „TVN S.A cenzuruje YouTube” napisany przez Polakwiększy. Nie muszę dodawać, że kampania nękania procesami albo pozwami ostatnio stosowana przez Agorę już dawno przestała być świadectwem osobistego pieniactwa Adama Michnika.

Jest to zwykła metoda terroru, przejaw swoistej totalitarnej „normalności” polegającej na tym, że już za parę dni Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Internetu nie będzie musiał składać w żadnych pozwów. Istotą terroru jest stosowanie gróźb, które mogą być spełnione. Jak widać, stosowanie tego typu nacisków jest możliwe w stosunku do platform, które są własnością kartelu medialnego ITI & Agora & Polsat & TVP (wp, onet, blox,…) ale widać i słychać, że takie naciski stosowane są w nawet stosunku do takich firm jak YouTube, czy Google.

GUKPPWiI wykorzystuje fakt, że np. Google działa w Polsce, a polski zespół tej firmy z pewnością jest bardziej podatny na takie naciski, niż amerykańska centrala. Zawsze jest to terror stosowany przeciwko ludziom. Groźne jest to, że naciski cenzury wywierane są w sprawach publikacji ujawniających proste, albo nawet prymitywne nadużycia gospodarcze i rządowy parasol ochronny roztaczany nad korupcją i pazernym złodziejstwem…

Tak wygląda spełnienie obietnicy wyborczej, tak wygląda obiecywana „normalność”.
To jest Tybet w Polsce.
To jest atak na prawa człowieka i obywatela.
To niczym nie różni się od Tybetu w Chinach.
____________________________________________________________________________________
Pisząc u Aspiryny o projekcie występowania o granty na finansowania inicjatyw społecznych wspierających utrwalanie przemian demokratycznych i ich obronę przed powracającą falą totalitaryzmu w warunkach transformacji ustrojowej w Europie przełomu XX i XXI wieku, nie żartowałem. Mamy ewidentnie do czynienia z powracającą falą totalitaryzmu, dlatego występowanie o taki grant jest zasadne. Rozważałem nawet taki wariant, by beneficjentami takiego grantu uczynić właścicieli Salonu24, jako inicjatorów niezależnego środowiska blogosfery wolnej od cenzury. Zastanawiałem się nad grantem, nawet do $100 mln. Co pozwoliłoby uczynić tego typu inicjatywę medialną ekonomicznie odporną na zewnętrzne naciski. Jest to zupełnie realny projekt.
Można by taki grant przeznaczyć na społeczne wykupienie "Rzeczpospolitej" razem z jej wydawnictwem, na sfinansowanie niezależnej technicznie internetowej przestrzeni medialnej, odpornej ekonomicznie na wszelkie naciski.

________________________________________________________________________________________ Przypisy:
[..] TVN S.A cenzuruje YouTube (Polakwiększy)

[..] Autodestrukcja Państwa…(maryla)

[..] Myśl potępiona (Romerowicz)

[..] Państwo zabrało mi syna (w.s_media)

[..] Wszystko dla Ryśka (gipson)

[..] Ziemia niczyja (Free Your Mind)

[..] Inne spojrzenie na spiskową teorię dziejów (Murray N. Rothbard)
[..] Kolonialna mentalność polskich elit (Ewa Thompson) ç obowiązkowe
[..] Agnieszki Kołakowskiej "Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna"

[..] Antydyskryminacja versus wolność (Ultrarecht)

[..] Czy jest w Polsce szansa na pluralizm medialny? (swiesciak)

[..] Gazprom, Libia i gazowy OPEC (Robert Amsterdam)

[..] Do 16 kwietnia zebrano10145 podpisów w obronie polskiej flagi

___________________________________________________________________________________________________________________

"Przypominam, że kiedyś przed 1980 rokiem, w rocznicę 11 listopada tylko jeden człowiek - Wojciech Ziembiński oraz kilka osób demonstrowało - czciło rocznicę odzyskania niepodległości, inni wyszydzali lub bali się."
CzarnaLimuzyna

__________________________________________________________________________________________________________________
[..] Fatalna fikcja, rozpanoszona u nas, przeżera już nie tylko obyczaje, … (maryla)

[..] Wyborcza" kontynuuje swoją "politykę historyczną (Foxx)

[..] Gazeta.pl - tabloid tolerujący nazizm (Freeman)

[..] Bezstronność jest po naszej stronie (menda)

[..] Stały fragment gry (Free Your Mind)

[..] Sztuka szantażu według „Gazety Wyborczej (Rafał Ziemkiewicz)

[..] Dogmatyka (Rafał Ziemkiewicz)

[..] OBCY (michael)

[..] Polska - "druga Irlandia" z zacięciem "kapitalistycznym" ..(Marcin A. Mlekodaj)

[..] http://yarrok.salon24.pl/71708,index.html Tusk Norris

[..] Zbrodnie komunistyczne, a polskie liceum (WiWwaw) polecam – pisze niedawny uczeń.

[..] Krzysztof Olewnik to ofiara UKŁADU (nowy33)

[..] Dość kłamstw i ukrywania bandytów. Nie wierzę w żadne państwo,… (kokos26)

[..] Ban (Freeman) http://zezem.salon24.pl/71784,index.html

[..] Zasyfionego DUBA SMALONEGO za środę otrzymuje kłamca Michał Karnowski (Tom_Tomek)

____________________________________________________________________________________
179.500

Wracam do przerwanego wątku, polskiej polityki, geopolityki i konia o imieniu Incitatus.

Gdy Cesarz Kaligula mianował swojego konia senatorem, wyraził jedynie trzeźwy pogląd o stanie umysłu polityków. Opinie o wyższości konia nad człowiekiem opętanym przekonaniem o swej misji, można czerpać garściami.

Ostatnio zauważyłem ciekawe fakty. I to jest właściwy moment na powrót do przerwanego wątku. Antoni Dudek zwrócił uwagę na zbieżność bardzo wielkich osiągnięć polskiej geopolityki z momentem wybicia się Polski na niepodległość. To był początek wieku dwudziestego. A jak to wygląda na początku wieku dwudziestego pierwszego?

Nie istnieje polska geopolityka. A codzienna polska polityka zagraniczna orientuje się na niewiele już warte przesądy geopolityczne z przed półwiecza. Skutkiem fatalnej orientacji polityków w geopolitycznej przestrzeni, Polska montowana jest w irracjonalne zobowiązania, paradoksalne rozwiązania i zupełnie niepotrzebne zagrożenia. [1] To się dzieje teraz, dzisiaj.

Inny fakt. Reforma finansów publicznych. Rozmowa gazety.pl z profesorem Stanisławem Gomułką, byłym wiceministrem finansów. Wrażenia naprawdę bardzo mocne. Jest kilka wątków, niektóre doczekały się komentarzy w Salonie24, mnie najbardziej urzekła relacja o podporządkowaniu rządzenia wymaganiom marketingu politycznego. Każdy dzień opóźnienia w sferze reformowania finansów publicznych graniczy z absurdalnym ryzykiem...[2].

Zabawa oświatą i wychowaniem. Pozwolę sobie zacytować własną ocenę "...zgadzam się z tym co napisał Ryszard Legutko w artykule "Kłamstwo edukacyjne", Wprost, nr 16 (2008). Sugeruję, że jest bardzo niedobrze, uznaję, że przyczyny są liczne i historycznie bardzo złożone, że ich źródła są nie tylko polskie. "Koncept klasycznego modelu wykształcenia polegający na rozwijaniu umiejętności mówienia i myślenia (trivium) oraz umiejętności wolnego umysłu (quadrivium) jest rozwalany w całym "postępowym" świecie, a im bardziej edukacja jest reformowana, w tym gorszym jest ona stanie." (+/- streszczenie tekstu Legutki.) To wszystko składa się razem z wolą i inicjatywą ekonomiczną funkcjonariuszy z WSI i żuli ze wsi, którzy dokładają starań, by dołączyć polską publiczność do zasobu polskiego rynku reklam, po stronie assets, jako bydło i brzydkie panienki (WB[3]). To nie jest tylko problem bojkotu czy bojkociku, jak to niektórzy zupełnie pozbawieni wyobraźni i poczucia odpowiedzialności mają odwagę publicznie mówić. To jest dowód absolutnej, bezdennej i niczym nie usprawiedliwionej głupoty.
Zupełnie nie obchodzi mnie to czy media są pro, za, czy podrządowe. Rozumowanie takie jest może ortodoksyjnie liberalne i prawicowe, ale tylko na pokaz i bez zrozumienia żadnego porządku. Właściwym podsumowaniem jest zdumienie Ministra Skarbu, który nie rozumie dlaczego Skarb Państwa ma jeszcze 49% akcji w "Rzeczpospolitej". To jest przynajmniej szczery człowiek. Uczciwie przyznaje, że nie rozumie, w tym jest lepszy od konia o imieniu "Incitatus". I tylko tyle.

Mnie interesuje tylko jeden problem. Jest to poziom umiejętności mówienia, myślenia, a także umiejętności wolnego umysłu Polaków. Jeśli szkoła podstawowa, średnia i wyższa, wespół w zespół z polskimi mediami, mają pozbawić Polaków przymiotnika "sapiens", przy definicji człowieka, to takiego zamiaru nie akceptuję. Koniec.
To jest zasadniczy problem. Zdefiniuję to jasno, powtarzając się niestety. Szkoły i Akademie, działająć zespół w zespół przerabiają społeczeństwo Polaków w społeczeństwo kretynów. Mija dwadzieścia lat i polskie społeczeństwo takie się staje, ono już takie jest. Andrzej Zbierzchowski przysłał mi może miesiąc temu link, za którym publikowane były wyniki badań. Jaki procent Polaków, to już są funkcjonalni analfabeci?
Są ludzie, którzy już nie potrafią zapoznać się z instrukcją fabryczną roweru. Nie potrafią doczytać się, jak napędzać rower. Trzeba być człowiekiem o umysłowości Azraela, aby natrząsać się z protestu przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Fakt. Wywieszaniem znaków i flag niewiele można zdziałać. Ale to nie dowód na to, że ten sprzeciw jest nonsensowny. Tę część zagadnienia pozwolę sobie zakończyć cytatem:
I fraza ostatnia, dotyczaca oświaty, nauki i wychowania: tak myślę i mam nadzieję, że jeśli jeszcze w Polsce pozostały choć tylko trzy osoby należące do tradycji Szlachetnej Cywilizacji Rzeczpospolitej Obojga Narodów, która była dobrą Matką i surowym Ojcem wielu Narodów i jeśli tej tradycji pozostało w każdym z nas, tyle co brudu za paznokciem, to warto w te resztki dmuchać, to warto te iskierki rozdmuchać, i dbać o nie, bo tyle nas pozostało, co tych iskierek parę.
I to by było na tyle.

Zabawa służbami, jeszcze jeden temat. Przez dziesięć dni po pierwszym kwietnia patrzyłem z dystansu. Brakuje mi słów na widok politycznych karłów, miotających się wściekle w wirówce nonsensu. Maleńka brylantowa piaskownica. Zebrałem spory materiał, ale najdramatyczniejsze przesłanie znalazłem tutaj, w salonie24. Był to tekst Jerzego Urbanowicza:
BUDOWALIŚMY NOWCZESNE SŁUŻBY OCHRONY PAŃSTWA
(
http://urbanowicz.jerzy.salon24.pl/69550,index.html)
Wczoraj po raz kolejny zajął się tym w.s media w tekście SŁUŻBY POLITYCZNEGO ZNACZENIA, link do tego tekstu jest tutaj. Po przeczytaniu obu tekstów, wszystkich takich tekstów nie mam wątpliwości. Koń Incitatus jest stanowczo lepszym wyborem od posła Pawła Grasia. Co ja mówię, co najmniej trzysta koni, zamiast trzystu osłów w parlamencie. Lepsze konie od politycznych świętych krów, wychowanych w Peerelowskich kaplicach komunizmu, trzęsących się nad każdym ubeliskiem w świętokrzyskiem, ale z zimną krwią i z czystego braku rozumu rozwalających Polskę na strzępy. I dzisiaj wywiad z Jerzym Urbanowiczem w "Naszym Dzienniku". cytat z tego wywiadu na blogu maryli.

__________________________________________________________________________

Takie jest mniej więcej podsumowanie dotychczasowej dyskusji. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest skuteczne przeciwstawienie się temu co się dzieje. Chodzi o skuteczną efektywność działania. Przepraszam za tę odrobinę tautologii. Ale chodzi o skuteczność, ale i o efektywność tej skuteczności.

Free Your Mind, hrabia Pim de Pim i parę innych osób z Salonu mówią o konieczności zintegrowania się prawicy, aby mogła się ogarnąć, zebrać w kupę i realnie przeciwstawić się tej propagandowej hucpie, która teraz się dzieje. Wielka mistyfikacja rządzenia, a na czele Eryk Mistyfikiewicz, który oszukuje tak samo jak inni, tyle że robi to naukowo. Absolutnie tak.

Tu jest ten punkt rozmowy na ten temat, którą przerwałem dziesiątego kwietnia, dzisiaj wracam. W tym samym miejscu jesteśmy, w którym byliśmy wtedy.

To był moment, w którym przedmiotem dyskusji miała stać się Doktryna Kornela Morawieckiego, o której sam Kornel nie wie nic, a google już tak. Doktryna i sposób myślenia, sposób na konstruktywne poruszanie się do przodu.

Okazuje się, że nadal ja nie umiem, nie potrafię przekazać, w jakiś sposób dotrzeć do wyobraźni ludzi na prawicy o istniejącym pomieszaniu porządków, które uniemożliwia zborne poruszanie się do przodu. Ciągle widać, ledwo prawica się skrzyknie porwana jakąś wspólną myślą, to natychmiast brnie w rozliczne zaułki. To że lewica się rozłazi, to rozumiem, jest to niewątpliwie ideologia schyłkowa w XXI wieku i żadne lekcje anarchosyndykalizmu od Zapatero na niczym dobrym nie powinny się skończyć. To by było niegodziwe, gdyby zamiast Euro 2012 w Polsce powstala znowu Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i Centralna Rada Związków Zawodowych z Dorotą Stalińską na czele.

Próbuję dość jednoznacznie napisać, że następuje, także na prawicy, pomieszanie porządków, a nawet ich odwrócenie. Fakt, prawicy potrzebny jest coś takiego jak zarodek kondensacji, jak tyka na groch, by prawica mogła się kondsolidować, jak groch dookoła tej tyki. Chodzi o odpowiedź na podstawowe pytanie.

Czym jest, albo ma być ta tyka. Co to konkretnie jest, to coś, wokół czego prawica ma się konsolidować. Tu największe jest pomieszanie porządków.

Aby sobie z tym poradzić potrzebne jest zrozumienie czym jest pojęcie polityki. Właśnie, co to jest polityka?

To akurat jest cholernie proste.
Polityka jest celowym działaniem człowieka
I tyle. Niczym więcej. Polityka jest określona przez jej cel. Może więc być polityka rolna, albo architektoniczna, przy czym ta ostatnia może być określona albo przez cele ważne dla architektów, albo celem ma być jakość architektury.

Jak więc ma być określona Polska Polityka?

Teraz spokojnie mogę określić dwa rodzaje błędów w definiowaniu konkretnej polityki:
BŁĄD ODWRÓCENIA PORZĄDKÓW, polegający na zamianie celu polityki z jej środkami działania.
Jak to działa? Proste. Załóżmy, że chcemy dać w kość zdemoralizowanym mediom. Celem jest więc danie im w kość, jest to wyznaczone w samej definicji. Dokładniejsze określenie tej polityki potrzebuje wyrażniejszego zdecydowania się jakie kuku chcemy im zrobić, czyli przykładowo - wykupić je, pozbawić zleceń reklamodawców, albo może zmienić prawo tak, aby robienie tych draństw, które teraz są powszechne, stało się niemożliwe. Jak już wiem, co ja chcę osiągnąć, powstaje pytanie wtórne. Jak chcę to osiągnąć, jakimi środkami, jakimi narzędziami? Co jest mi potrzebne?
Może powołać fundację, stowarzyszenie, organizację wyższej użyteczności, albo organizację pozarządową? Systematycznie zadaję pytanie po co? Do osiągania celu potrzebne jest działanie zorganizowane, ale żadnego celu nie osiągnę powołując jakąś organizację. Portal, klub, spółkę. Dobrze. Bardzo dobrze. Po co? Do czego to ma służyć? Jak ma być użyte?
Urząd skarbowy zwykle w takich sytuacjach dowiaduje się, do czego krawiec zamierzał użyć zakupionej właśnie drylownicy do wiśni i czy ten zakup może być rozliczony jako koszt uzyskania przychodu. Gdy nie widać celu, pojawiają się jałowe wysiłki, które ludzi irytują i zniechęcają. Tyle.

BŁĄD DEMONTAŻU FUNKCJI. Bardzo trywialny błąd. Przykład: Polityka Polska. Jej celem jest, zgodnie z definicją, osiągnięcie jakiegoś ważnego dla Polski celu, jej celem jest polski interes. A co robią politycy i media?

Odrywają od polityki wszystkie cele Państwowe, Narodowe, Społeczne demontują Polską Politykę do celu cząstkowego, do celu polegającego na zdobyciu przez partię władzy.

Niestety, żaden polski politolog, ani żaden dziennikarz nie interesuje się skutkami rządzenia. A niech nawet tę Polskę szlag trafi, niech ją leśne licho na kijach rozniesie, byle wygrać wybory. I mamy ponurą, upierdliwą wojnę polsko - polską. Wszystkie partie polityczne od najwiękaszej do najmniejszej walczą przeciwako PiS o sukces w wyborach wszelkich, od sołectwa, do wszystkich możliwych prezesur, aż do fuchy premiera. Wieczny casting.
A Polska?

To jest tak jak by jakaś wytwórnia filmowa robiła bez przerwy casting, nie kręcąc filmów.

Prawica musi wiedzieć jaki jest cel Polskiej Polityki, musi mieć własny pomysł na Polskę, aby istniał ośrodek konsolidacji polskiej prawicy. Wokół celów pozornych, konsolidują się pozorne działania.

Tyle napisałem wczesnym rankiem. Teraz się prześpię, zrobię korektę i do roboty. Po korekcie tekst będzie krótszy o połowę, albo o 12%. Teraz nie wiem. Nie mam najmniejszej ochoty słuchać o żadnych wzajemnych żalach, pretensjach, powodach do urazy. Ignoruję. Nie taki jest cel mojej tu obecności. Uważam, że prawdziwy dorosły człowiek po prostu nie robi takich rzeczy. Nie obraża się z byle powodu, nawet takiego, który uważa za straszliwie ważny. Przeciwnie. Im problem poważniejszy, ty powód do urazy mniejszy. Problemy są do rozwiązywania. Tyle wiem.

Jak ktoś lubi wojny i naparzanki, proszę bardzo. Proszę zorganizować batalion i wyjechać gdzieć do Kosowa. Ja tu zostaję.

Mnie interesuje wyłącznie Polska racja stanu i sposób jak realnie skonsolidować polską prawicę wokół tego celu. Pierwszym, koniecznym działaniem, jest rozbicie przestępczego kartelu zdemoralizowanych i obcych nam mediów.

Obcych polskiej kulturze, wrogich wszystkiemu co w Polsce dobre i szlachetne, mediów, przymusowo formatujących wszystkich Polaków do swoich potrzeb, promujących kulturę analną. Świat w oczach odbytu.

Konieczne jest odebrania mediom monopolu wychowywania Polaków na lemingi, bez żadnych wymagań.

To nie wszystko, to jest tylko dobry początek.

________________________________________________________________________________________

Poprzedni wpis: "OBCY"
Na tym polega drugi kontekst znaczeniowy pojęcia obcości. Nawet gdyby Polskę za minutę miał szlag trafić, ani w obozie władzy, ani w mediach nikogo to nic nie obchodzi. Cała para w marketing polityczny.

________________________________________________________________________________________

OBCY

2008-04-16, 01:31:00

Mam wrażenie, że w sobotę 12 kwietnia przeczytałem tysiące komentarzy w dyskusji na na kilkuset blogach w różnych portalach, wypowiedzi i spontaniczne reakcje. Pozostaje ślad emocjonalny, średnia empatyczna, która mogłaby być sugestą do interesujących badań aspiracji i postaw naszych rodaków.

Akcja Aspiryny była naprawdę spontaniczna, wyraziła odczucia ludzi, którzy widzą zło i nie zamierzają rozgrzeszać swojego sumienia żadnym pretekstem, a w szczególności nie chcą popełniać starego błędu umierających cywilizacji - grzechu zaniechania.


W tekście Apelu znalazło się z pozoru niezbyt precyzyjne sformułowanie o bojkcie obcych nam mediów, które wywoływało wątpliwości, ale człowiek o czystym sumieniu nie musi wciąż zastrzegać, że nie jest wielbłądem.

Prawda, w wystąpieniach publicznych, trzeba uważać, by nie dawać pretekstu ludziom, którzy "mają prawo nie zrozumieć". Dyskusji było dość, by eliminować wszelkie elementy, wskazujące na niemądre resentymenty, szowinizm, zamiar dyskryminacji, albo niechęć do zagranicznego kapitału. Prawicowy charakter Akcji nie budził wątpliwości, wolność gospodarcza jest w tym środowisku pojęciem zupełnie naturalnym.

Pojęcie obcości nabrało w naszej wyobraźni nowego znaczenia, czystego i wypranego z wszelkich szans na brudne skojarzenia, które są natarczywie wszechobecne w insynuacyjnej mentalności życia publicznego.


OBCY jest pojęciem najlepiej odpowiadającym naszemu wrażeniu, gdy otwierając gazetę, albo patrząc w telewizor widzimy, co tam w środku jest.
Czuję obcość, czuję wstręt, czuję obrzydenie, czuję niechęć do ludzi, którzy biorą pieniądze za publiczne uprawianie prostytucji intelektualnej.
Czuję obcość i jest to najłagodniejsze z możliwych do użycia słów.
Czuję tam, w medialnym wnętrzu klimat i nastroje pogardy i nienawiści do wszystkiego, co w Polsce było i jest jeszcze szlachetne i dobre.
Czuję rzetelną i skrupulatną pracę ludzi, którzy dokładają starań, by zniesławić, obrzucić błotem i obciążyć paskudną anatemą wszystko co do tej pory było polskie i szlachetne. Staranna i mrówcza praca setek propagandystów na dziennikarskich etetach, którzy mozolą się, aby samoocena Polaków spadła do zera.
Aby Polacy wstydzili się przyznawać do tego, że są Polakami, aby polskość stała się trudną do wyleczenia chorobą.
Nie chcę teraz przedstawiać żadnych argumentów, widzę fakty.
Król jest nagi.

Przekażę tylko symboliczny wyraz takiej idei obcości:

Pani Magdalena Środa, jeden z ideologicznych liderów naszych OBCYCH opowiedzała o swoim marzeniu, aby za dwadzieścia parę lat, polski patriotyzm stał się zapomniannym już, egzotycznym wspomnieniem.
Gdy czytam coś takiego - czuję obcość.

Gdy redaktor Szostkiewicz, zapytany kiedyś przez Jana Pospieszalskiego o rolę patriotyzmu w wychowaniu dzieci, odpowiedział, że On osobiście wstydziłby się z własnym dzieckiem o czymś takim rozmawiać - wtedy czuję obcość.

"Obcość" ma tutaj takie samo znaczenie jakie miało kiedyś słowo ONI w tytule książki Teresy Torańskiej. Dzisiaj jednak wartość tego słowa zmarniała jakoś.
Dzisiaj "ONI", to już nie to samo, co dawniej.

______________________________________________________________________________________________________
Taki był emocjonalny motyw mojego przystąpienia do protestu. Emocjonalnie nie miałem żadnych wątpliwości. Propozycja przyszła dokładnie w momencie, w którym powinna się pojawić. Przez ostatnie miesiące przesiewam przez umysł dziesiątki wariantów diagnostycznych, analizuję relacje geopolityczne, próbuję związać je z widocznymi i niewidocznymi realiami trywialnej gry politycznej. Koniec marca doprowadził różne robocze dyskusje do finału, jestem przekonany, że nastąpił koniec diagnostycznego bebeszenia stanów nieustalonych, konieczne jest przystąpienie do konkretnego działania. Prima Aprilis był chwilą wyraźnego przesilenia, extremum napięcia politycznego wiązanego z procedurami ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Dzień Judasza zadziałał prawie jak syrena na strażaków, zupełnie spontanicznie skłonił polskich polityków do nowego otwarcia. Politycy przystąpili do gier o dłuższej perspektywie czasowej. Nie chcę tych gier teraz komentować, wszystkie mają wspólną właściwość: są jakąś tam taktyką, albo nawet strategią w staraniu o mandaty w kilku najbliższych wyborach. Ujazdowski, Rokita, Olejniczak, Tusk - bez różnicy. Rząd "koalicyjny" zatrudnił do tej pracy Eryka Mistyfikiewicza, pozostali zrobili podobne sztuki, bardzo wyrachowane i sprytne jak na taką scenerię. Dyskusja w mediach i w Salonie24 dotyczyły tej samej, ekskluzywnej scenerii.

Opowiadam o synchronicznym przebiegu zbiorowego zastanawiania się nad sprawami ważnymi i chciałbym przekazać jescze jedno wrażenie obcości, polegające na zuełnej rozłączności obu przedmiotów dyskusji. Znalazłem nazwy dla obu nieprzenikających się obszarów.

Pierwszy: Wojna polsko - polska czyli Szklana Góra.

Jest to skrótowa nazwa określająca całkowitą przestrzeń gry politycznej toczonej w domenie publicznej, razem ze wszelkimi analizamki politologicznymi, rozważaniami czołowych ideologów od Sierakowskiego do Jadwigi Staniszakis. Aby dojść do jakieś sensownej oceny poczytałem sobie również prace domowe Ujazdowskiego, Rokity, Klubu Jagiellońskiego, no i praktyki z życia koalicji, żarliwą dyskusję programową świeżo rozpadniętej lewicy oraz demo ich programów. Wszystko jest jednym obrazem pełnej alienacji gry politycznej, zupełnego oderwania się od polskiego gospodarstwa narodowego i jego światowych interesów. To jest właśnie Szklana Góra, na której szczycie jest plansza papierowej symulacji wojny pomiędzy PO, a PiS. Wszelkie komentarze, rozważania i projekty polityczne, to surrealistyczna wojna polsko - polska. Nie spotkałem, ani jednej analizy politologicznej wiążącej prognozy polityczne z realnymi skutkami rządzenia. Alienacja jest superkompletna, bo żaden z neokomunistycznych scenarzystów nie interesuje się tym, co PiS faktycznie robi. Wszystkie polskie media zaangażowane są w tę grę.

Drugi: Wirtualny Kaczyński.

Jest polska racja stanu i nasz interes wspólny i rozproszony tłum polskiej prawicy, bezsilnie przyglądający się bezrozumnemu dryfowaniu polskiego okrętu, który nikt nie kieruje. Wszyscy są ciekawi:

- Co zrobi Kaczyński?

Na tym polega drugi kontekst znaczeniowy pojęcia obcości. Nawet gdyby Polskę za minutę miał szlag trafić, ani w obozie władzy, ani w mediach nikogo to nic nie obchodzi. Cała para w marketing polityczny.

________________________________________________________________________________________

piątek, 28 marca 2008

Część III. O Traktacie Lizbońskim i Margaret Thatcher. Rekomendacja

Trzeba stanąć i twardo powiedzieć: jestem „za” albo „przeciwko” Traktatowi – powiedział wczoraj[1] Sławomir Nowak. W ten sposób Platforma Obywatelska ustami człowieka, który naprawdę ma władzę, wypowiedziała słowo ostatnie – koniec z wszelkimi kompromisami - w tej sprawie. Podobnie stanowczo wysłowił się Wojciech Olejniczak[2].

W pierwszej i drugiej części niniejszego tekstu prezentowałem opinię Margaret Thatcher: "UE jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów". Przez dwa odcinki pokazywałem różne linie argumentów, uzasadniających współczesną aktualność tej diagnozy. Sukcesem każdej prognozy ostrzegawczej, jest podjęcie skutecznego przeciwdziałania. Oczywiście, Unia Europejska także nie jest „skazana na niepowodzenie”, jej przyszłość zależy to od tego, jak będzie się zachowywała. Za dobre zachowanie czeka nagroda. Złe zachowanie karane jest katastrofą.
Tak się rzeczy mają.
Można się integrować mądrze, albo głupio.

Margaret Thatcher zauważyła, że idea integracji europejskiej dostała się w niepowołane ręce, stała się „szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów". Zapanował bezmyślny eurotropizm euroentuzjastów, którzy gotowi są zaakceptować każdy, nawet skrajnie samobójczy projekt, lecą jak ćmy do lampy. Każdy debilizm ozdobiony hasłem „integracja” wywołuje bałwochwalczą cześć[3], jak muzyka zaczarowanego fletu. Europejska droga do piekła. Unia Europejska miałaby przed sobą realną geopolityczną szansę, gdyby europejskie elity miały na tyle wyobraźni politycznej, aby podjąć się dzieła rzeczywistej europejskiej reformy.
Niestety tak nie jest.

Traktat Lizboński, wbrew swojej nazwie, jest antyreformujący, konserwuje wszystkie najważniejsze mechanizmy prawne i ustrojowe prowadzące Europę na manowce[4]. Ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego pozbawia Europę szansy na sensowną reformę dającą jej prawdziwą nadzieję na przyszłość. Wielu polityków zdaje sobie z tego sprawę, mało kto ma ochotę powiedzieć wprost „król jest nagi[5]. Większość czeka, oglądając się na innych. Może Irlandia, może Wielka Brytania, Słowacja albo Czechy?
Kto będzie zbawcą Europy?

Stąd rekomendacja:

Stanowcza Rekomendacja

Jedyną szansą się Europy na odniesienie sukcesu jest rzeczywista i głęboka reforma ustrojowa i polityczna Unii Europejskiej oraz gruntowna przemiana jej strategii. Celem tych zmian jest przywrócenie Europie pierwotnej koncepcji Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, pomyślanej jako wspólna, europejska, wolnorynkowa przestrzeń gospodarcza.
Integracja ekonomiczna – TAK[6].
Integracja polityczna – NIE.

W 2003 roku głosowaliśmy w referendum w sprawie przystąpienia do „Europy Ojczyzn”, a w rzeczywistości skryta manipulacja polityczna, siłą i podstępem wprowadza nas w geopolityczny zaścianek, skazany na cywilizacyjną klęskę. W tym stanie rzeczy jedyną i nieuchronną rekomendacją jest podjęcie wszelkich możliwych starań zmierzających do odmowy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. W tej sprawie rzeczywiście nie może być żadnego kompromisu.

Dlatego odrzucenie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego jest absolutnie konieczne, przemawia za tym polska racja stanu i polski interes narodowy.
Rekomenduję wszystkim, którzy czują choć cień odpowiedzialności za los naszych dzieci i wnuków, zróbmy wszystko co możliwe, aby nie dopuścić do tej ratyfikacji, bez żadnych kompromisów.
[7]

Nie powinniśmy wiązać się z projektem, który skazany jest na klęskę. Tyle najprostszej argumentacji.

Nieco poszerzone argumenty są dostępne w: pierwszej, drugiej i trzeciej części tekstu. Przypisy są w pełnej edycji trzeciej części tego tekstu.