Debata pomiędzy Aleksandrem Kwaśniewskim a Donaldem Tuskiem dowiodła, że na tym spektaklu była zatrudniona ta sama, znakomicie wytrenowana klakierska publiczność, tyle tylko, że miała zupełnie inną instrukcję. Ograniczyła się tylko i jedynie do energicznej klaki w formie skandowanych okrzyków: „Donek! Donek! Donald Tusk! Bardzo głośnych i ostro skandowanych. Ale tylko na wstępie i na końcu dyskusji. Nie miała destrukcyjnego zadania. Nie niszczyła przeciwnika w całym czasie debaty. Nie blokowała jego wypowiedzi. Nie wygrywała debaty dla Tuska swoją fizyczną presją. Nie daj Boże, gdyby ta sama publiczność realizowała instrukcję z poprzedniej debaty. Było wyraźniej widać, że Aleksander Kwaśniewski jest mniej odporny na brutalną napaść i jawną agresję. Pozwoliło to dobitniej dostrzec brak rzeczywistych różnic pomiędzy Lidem a Platformą. Różnice pomiędzy poglądami i oceną polityczną wizji polskiej przyszłości są drugorzędne i bez znaczenia. Obie strony budują swoją politykę na antypisowskim szkielecie. Obie walczą z tymi samymi elementami praktyki i programu PiS. Nie udało się Kwaśniewskiemu pokazać, że PO i PiS to jedno, świetnie wyszło natomiast, że PO i LiD to jedno. „Socjalizm zliberalizowany po obu stronach”. Tak ocenił to profesor Zdzisław Krasnodębski. Kryterium podobieństwa wyraźnie widać, gdy spojrzymy na najważniejsze dla polskiej racji stanu sprawy.__________________________________________________________
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz